Tag: #zimowa sknadynawia #prom

Zimowa Skandynawia

Zimowa Skandynawia

Miało być częściej i lepiej z tymi moimi wpisami, ale wychowanie trójki dzieci w czasie pandemii przerosło trochę nawet mnie. Tak czy inaczej, zapraszam na wpis o tym, jak bezśnieżną zimą można wybrać się na przejażdżkę do Norwegii. Zimowa Skandynawia to imponująca historia, niemniej jednak sporo w niej fakapów.

Nie przychodź nieproszony

Po naszej Wielkiej Podróży po Skandynawii nastąpiła rewizyta naszych norweskich gospodarzy, a po niej kolejne, tym razem sylwestrowe zaproszenie w okolice Oslo. Grzech nie skorzystać, dlatego zupełnie zignorowaliśmy fakt, że w grudniu byłam już w ósmym miesiącu ciąży i tuż po Świętach zapakowaliśmy siebie i dzieci do samochodu i ruszyliśmy w siną dal.

Nasz rydwan

Ponieważ nasza rodzina szczególnie umiłowała sobie podróże wiekowymi automobilami, tym razem nie mogło być inaczej. Jechaliśmy na krótki wypad, dlatego kampera zostawiliśmy w domu. Co prawda był to grudzień 2019, który aurą bardziej przypominał późny październik. Mieliśmy jednak niejasne przypuszczenia, że w Norwegii może być odrobinę inaczej. W zawiązku z powyższym, jako źródło transportu wybraliśmy cudownego Mitsubishi Pajero z 1997 r! Auto wyposażone we wszystkie cuda techniki dostępne na rynku motoryzacyjnym przeszło 20 lat temu, wysokie, wygodne nawet dla ciężarnej. Dodatkowo posiadające podgrzewane fotele. Nasze Pajero ważyło około 2,5 tony i konsumowało stosowne ilości paliwa, ale przecież miało też butlę gazową, więc nie powinno wyjść tak drogo…

Droga- plan

Tym razem planowaliśmy część podróży pokonać promem. Nasz główny koncept zakładał, że przejedziemy się samochodem ile się da (bo promy nie zawsze są tanie). Tak by prom był dla nas chwilą odpoczynku przed metą. Właśnie dlatego postanowiliśmy jechać z Olsztyna aż do duńskiego portu Hirtshals, tam wsiąść na prom, odsapnąć 4 godziny w godziwych warunkach, dopłynąć do Langesund, a później już spacerkiem na miejsce.

Po drodze spotkał nas fakap #1 gaz LPG na stacjach dostępny jest  powszechnie w Polsce, w Niemczech nie zawsze i nie zawsze stacja posiada odpowiednią przejściówkę żeby zatankować każdy samochód. W Danii i Norwegii gaz LPG jest trochę jak yeti, ktoś słyszał, ale nikt nie widział. Za to jeśli kolejny raz pojedziemy Teslą, to będziemy mogli ją doładować na każdym kroku.

Nocleg

Prom mieliśmy około 8.00 rano, a nasz Pajero przejechał przez Polskę, Niemcy i Danię jakoś wyjątkowo szybko, dlatego mieliśmy przed sobą kilka godzin oczekiwania na załadunek. Był grudzień, więc wiecie- musi być zimno, ale byliśmy całkiem przygotowani. Mieliśmy w końcu herbatę, śpiwory i podgrzewane fotele. Każdy przytulił się na podgrzewanym fotelu z jednym dzieckiem (ja trochę z dwójką, bo jedno było cały czas w brzuchu), przykrył się śpiworem i jakoś dotrwaliśmy. 

Załadunek na prom ciągnął się całe wieki, za to wschód słońca w porcie wyglądał imponująco. Oczekiwania co do promu (ukształtowane na podstawie naszej poprzedniej przejażdżki) trochę przerosły rzeczywistość, choć być może był to po prostu popularny czas na podróże. Tak czy inaczej prom był załadowany „po kokardę” niczym pociąg relacji Toruń- Olsztyn chwilę przed świąteczną przerwą. I jeśli macie złe zdanie o Polakach podróżujących koleją, to musicie wiedzieć, że Duńczycy nie zachowują się inaczej. Było ich wszędzie pełno. Wyciągali masę własnych kanapek i własnych termosów. W zasadzie byliśmy jednymi z nielicznych, którzy dali się skusić i umilili dzieciom podróż puszeczką (jakże drogiej w dzisiejszych czasach) coli. Od Duńczyków można się jednak nauczyć, że branie sterty planszówek na prom ma sens.

Let it snow

A teraz pora na fakap #2. Podczas podróży promem po 2 godzinach rozmowy z dziećmi próbowaliśmy włączyć im bajki w necie (shame on us). W międzyczasie okazało się jeszcze, że zapomniałam włączyć roaming, więc został nam jedynie telefon mojego M. Dodajmy, że był to telefon prepaid- czyli na kartę. Kiedy pływaliśmy po wodach powiedzmy międzynarodowych, dzieci oglądały bajkę (wydawałoby się przez promowe wi-fi), zadzwoniła na chwilkę moja mama, aby zapytać czy wszystko zgodnie planem. I nie uwierzycie, po zejściu na ląd okazało się, że te niewinne rozrywki zeżarły wszystkie złotówki na koncie Orange.

Nie ma złotówek- nie ma internetu- nie można doładować konta przez aplikację banku- nie ma danych potrzebnych do odpalenia nawigacji! Szybkie podsumowanie: Lądujemy w Norwegii, oczom naszym ukazuje się Zimowa Skandynawia-  i mimo, że powinniśmy się tego spodziewać, śnieżyca i fatalne warunki na drodze jednak nas zaskakują. Nie mamy nawigacji i jedziemy trochę „na czuja”, w kierunku Oslo. Co więcej, po drodze zaczynamy rozumieć, że Langesund jest dalej od Oslo i Honefoss niż myśleliśmy. A w śnieżycy z tego „dalej” robi się „cholernie daleko”. Fakap #3, kończy nam się paliwo, gaz skończył się już dawno temu.

Proste rozwiązania

To zaskakujące jak w brak internetu potrafi skomplikować życie w XXIw. Dzieje się tak zwłaszcza, kiedy nastawiamy się, że internet rozwiąże wszystkie nasze problemy. Jak wiemy potzreba bywa matką wynalazku, a w tym wypadku została matką genialnego pomysłu. Gdzieś na dnie naszej świadomości zamajaczyło niewyraźne skojarzenie, że norweskie sklepy, nawet tak małe jak Żabki, udostępniają często sieć wifi. Słabą, bez fajerwerków, ale na doładowanie konta powinno wystarczyć. Znalezienie sklepu, przy stacji benzynowej, nie było tak strasznie  trudne. Konto doładowaliśmy nawet nie wychodząc z samochodu. Pokrzepieni dostępem do internetu spróbowaliśmy odnaleźć stację z gazem i tutaj niestety trzeba przyznać, że zupełnie nam nie wyszło. Znaleźliśmy jakąś bezpańską butlę zewnętrzną, ale bez obsługi i bez możliwości zapłacenia kartą. Dalej musieliśmy jechać na benzynie.

W śnieżycy drogę do Honefoss pokonaliśmy w około 4 godziny. Biorąc pod uwagę warunki, to i tak dobry czas, zawłaszcza dla ludzi, którzy od lat śnieg widywali tylko na widokówkach.

I tu prawie nastąpił happyend

Bo… nasza wesoła ekipa natrafiła na kolejny fakap jakieś 500 m od mety… Ale to już opowieść na kolejny wpis ?

 

Please follow and like us:
error

Enjoy this blog? Please spread the word :)