GUWERNANTKA ZA FREE? kwestia edukacji
A teraz temat edukacji domowej, mrożący krew w żyłach większości rodziców z mojego pokolenia, aktywnych zawodowo. Co więcej, myślę że nawet Matki, które złożyły swą karierę w ofierze na ołtarzu rodziny, także mogłaby przerazić taka wizja.
Otóż, cytując klasyka, kiedy pytają mnie-odpowiadam…
Co z dziećmi? Gdzie się będą uczyć.
To taka swoista kontynuacja dywagacji nad krzywdą jakiej zamierzam się dopuścić względem moich dzieci. Okazuje się, że skrzywdzę (w oczach innych) także siebie, bo planuję, O ZGROZO! Uczyć dzieci w domu! A jak!
Kiedyś siedząc na macierzyńskim, w moim oknie na świat, czyli TV widziałam jakiś przerażający reportaż o rodzicach, którzy postanowili kształcić swoje dzieci w domu. Mając wówczas młodego ssaka przy cycku zostałam powalona taką możliwością. Bo jak to tak? Zrezygnować z wszelkich dobrodziejstw publicznej edukacji? Z tego, że dzieci sobie pójdą do jakiejś placówki, w teoretycznie dobre ręce i ktoś zajmie się nimi przez kilka godzin dziennie? No kto by tak nie chciał?! Tylko jakieś świry, jacyś misjonarze z powołania, którzy chcą nieść swój krzyż zamiast grzecznie posiedzieć w pracy, w myśl zasady czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal ?
Przygotowując się do wyjazdu, nie można było zupełnie zignorować kwestii edukacji dzieci. Wszak dzieci są, kiedyś dorosną, a to w co je wyposażymy na dalszą drogę życia, leży tylko w naszych rękach.
Zaczęło się gorączkowe szukanie możliwości.
Na całym świecie są szkoły, więc od biedy możemy posłać nasze potwory do tamtejszej placówki. Istnieje nawet szansa, że dogadają się szybciej niż my. To jest na razie jednak opcja B. Plan A opiewa natomiast na kształcenie dzieci w domu.
I otóż, edukacja domowa jest w Polsce całkowicie legalna i nie trzeba mieć nawet do tego specjalnego wykształcenia. W systemie edukacji domowej to rodzice dobrowolnie i na własne życzenie przejmują na swe barki całkowitą odpowiedzialność za nauczanie i wychowanie swoich dzieci. Według statystyk Fundacji Edukacji Domowej, aktualnie w Polsce z tej formy nauczania korzysta około 12.000 dzieci- to już całkiem sporo, więc nie będziemy jedynymi szaleńcami ?.
W wyniku „dobrej zmiany” reformowana zaczęła być także oświata. Na chwilę obecną w edukacji domowej także zaszły pewne zmiany. Aby rozpocząć taki, nazwijmy to „projekt”, rodzice muszą uzyskać zgodę dyrektora placówki, do której w pewnym sensie, pójdzie dziecko. Do tej pory było tak, że rodzice mogli wybrać dowolną placówkę, często też wybierali szkoły przyjazne edukacji domowej, ale spoza swego rejonu. Od teraz niestety obowiązuje rejonizacja i należy wybrać szkołę znajdującą się w województwie, w którym mieszka dziecko.
Rejonizacja pociąga za sobą także zmianę w zakresie opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej. Od teraz jedynymi słusznymi są publiczne poradnie, co za tym idzie, okres oczekiwania na badanie znacznie się wydłuży.
W teorii wygląda to tak, że trzeba się udać do wybranej/wskazanej szkoły, bez względu na dzień składania dokumentów edukacja domowa rozpoczyna się od nowego roku szkolnego. W szkole należy złożyć:
- Opinię z publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej;
- Podanie do dyrektora szkoły o edukację domową;
- Oświadczenie o zapewnieniu warunków umożliwiających realizację podstawy programowej
- Zobowiązanie rodziców do przystępowania dziecka do egzaminów klasyfikacyjnych
Wszystkie dokumenty można pobrać http://fundacjamaximilianum.pl/2014/02/dokumenty-do-edukacji-domowej/
Egzaminy?
Tak! Podejmując wyzwanie nauczania dziecka w domu zobowiązujemy się do tego, że co roku, mniej więcej w czerwcu, przystąpi ono do egzaminów klasyfikacyjnych. Wedle mojej wiedzy egzaminy takie trwają kilka dni, składają się z części pisemnej i ustnej, i podobno w ich czasie rodzice denerwują się o wiele bardziej niż dzieci ?
Zagłębiając się w temat edukacji domowej dokonałam wiekopomnego odkrycia.
Otóż okazuje się, że przerobienie z dzieckiem wymaganego materiału zajmuje o wiele mniej czasu niż w tradycyjnej szkole. Że w szkole to jednak większość pary idzie w gwizdek, bo po przerwie pół lekcji traci się na sprawdzenie obecności i usadzenie niesfornej gromady na miejscu. Ponadto mając swoje własne dziecko „pod ręką” przez całą dobę, możemy dopasować rytm i tempo nauczania do jego potrzeb. Nie przemknie się taki delikwent z brakiem pracy domowej, bo zwyczajnie nic się nie da ukryć. Panie w szkole nie mają innego wyjścia i dają się zazwyczaj nabrać, kiedy na pytanie „ROZUMIECIE?” klasa chóralnie odpowiada „TAAK!”. Nie ze mną te numery Bruner. Zresztą moją piętę achillesową, czyli przedmioty ścisłe, przejmie Cinek ? Chociaż może przerabiając to od początku, nawet ja bym się wreszcie czegoś porządnie nauczyła? Poza tym taka nauka w edukacji domowej, dzieje się przy okazji. Wystarczy dobrze zaplanować, jakich praw fizyki można nauczyć dzieci piekąc ciasto? Albo budując łódkę? Jak można ogarnąć poezję, słuchając piosenek? Jak przyjemnie w hamaku poczytać lekturę?
Oprócz plusów trzeba też pomówić o minusach.
Minusem według pedagogów może być niedostateczna socjalizacja potomka uczonego w domu. I tutaj praktycy edukacji domowej rzucają im w twarz garstką śmiechu. Dzieci podobno są doskonale uspołecznione, począwszy od wspaniałych wzorców wynikających z takiego funkcjonowania rodziny, na kontaktach z innymi ludźmi kończąc. Przecież my wyjeżdżamy gdzieś, aby jednak żyć z ludźmi. Uczyć się od nich tego, co nam się przyda w życiu, zdobywać praktyczne umiejętności, rozmawiać w jakimś uniwersalnym języku, jeśli te zachodnie nie zdadzą egzaminu. Dzieci będą się bawić ze swoimi rówieśnikami. Tylko wiedzę o świecie zdobędą od nas.
Wizja idylliczna, prawda? To teraz czekam, bo zapisałam się do Newslettera od fundacji edukacji domowej i o ile mnie pamięć nie myli, mieli pisać regularnie, podpowiadając, jak nie zwariować i nie wytłuc wszystkich, ucząc dzieci w domu? Chyba sami nie znaleźli jeszcze odpowiedzi ?
PS. Istnieje także grupa wsparcia na Facebooku. Nazywa się zaskakująco: „Edukacja domowa”. Tam wypowiadają się praktycy- czyli rodzice, którzy wybrali tę drogę. Czasem także nauczyciele. Podpowiadają niesamowicie kreatywne rozwiązania naukowych problemów, radzą jak ogarnąć temat egzaminów i w ogóle jak to wszystko zorganizować. Są bardzo aktywni. Gorąco polecam.