Tag: kemping w Chorwacji

Wakacje w Chorwacji- KEMPING (CAMP) GALEB

Wakacje w Chorwacji- KEMPING (CAMP) GALEB

Poprzedni wpis dotyczył wycieczek górskich, których kultywowanie solennie obiecywałam. Nabyliśmy nawet sprzęt turystyczny w postaci butów, plecaka oraz karimat dla Marcina i ustaliliśmy z kim zostawimy dzieci na czas górskiego wypadu, gdy okazało się, że… jestem w ciąży. Co prawda planowaliśmy powiększenie rodziny, nie przypuszczaliśmy jednak, ze realizacja powiedzie się tak szybko. Co teraz? Kemping!

Podobno ciąża to nie choroba. Nie mogę jednak oprzeć się przekonaniu, że pogląd ten wygłaszają ludzie, którzy w tej ciąży nigdy nie byli ;). W związku z moim stanem odłożyliśmy więc na bok plany forsownych wspinaczek i spania na podłodze w schronisku.

Nasze oczy zwróciły się w zupełnie innym kierunku. Takim osiągalnym finansowo, nienadwyreżającym jeśli chodzi o czas przejazdu oraz z całą pewnością gwarantującym wywczas na słonecznej plaży. Chorwacja!

Zrobiliśmy szybką burzę mózgów i doszliśmy do przekonania, że tym razem z wielką wdzięcznością skorzystamy z uroków kempingu.

Założenia wycieczki były następujące:

  1. Szukamy kempingu, który gwarantuje bezpośredni dostęp do plaży
  2. Plaża musi być w miarę piaszczysta (nawet kosztem przejrzystości wody) – jechaliśmy z dosyć małymi dziećmi, a te nie poradziłyby sobie na typowo chorwackiej plaży kamienistej;
  3. Potrzebujemy parceli jak najbliżej linii brzegowej, aby ograniczyć długie i wielokrotne przemarsze z kampera nad morze i z powrotem, bo ktoś zapomniał łopatki/zrobić siku/zjeść kabanosa*. (niepotrzebne skreślić)
  4. Parcela (takie mądre campingowe słowo oznaczające działkę wydzieloną na kampingu, która przez ten krótki czas będzie do naszego wyłącznego użytku) musi być też w cieniu, bo zwyczajnie nie mamy w kamperze klimatyzacji.

Umówmy się, ten wyjazd organizowany był pod hasłem- zróbmy tak, żeby było łatwo i wygodnie.

OMIS

 

Po krótkiej analizie dostępnych opcji, stwierdziliśmy, że koniecznie musimy zarezerwować miejsce jeszcze z domu, żeby mieć gwarancję tego, czego oczekujemy. To może dziwne u osoby, która twierdzi, że lubi podróże, ale mam sobie coś z umysłu ścisłego i czasem po prostu lubię miejsca, które już poznałam ? zwłaszcza, że nastawialiśmy się na błogi relaks, zamiast ostrego zwiedzania. Tym samym oczy nasze zwróciły się ku miejscowości Omis, w której byłam ponad dekadę temu. W czasach gdy wyjazdy sponsorowali rodzice.

Omiś to miejscowość położona bliżej południowego krańca Chorwacji, na kontynencie (nie na wyspie). To co przemawiało za Omisiem, to fakt, że położony jest nad morzem Adriatyckim, ale równocześnie u podnóża gór, które dosyć szybko zapewniają cień i ulgę w chorwackim skwarze. Dodatkowo, Omiś ma całkiem przyzwoitą część zwaną starym miastem, pełną charakterystycznych, urokliwych zabudowań. Omiś to w zasadzie kwintesencja tego, czego szukaliśmy. Jest małym miasteczkiem, opartym na turystyce, ze żwirową plażą i przepiękną przystanią rzeczną (w Omisiu do Adriatyku uchodzi rzeka Cetina).

dav

 

CAMP GALEB

Kiedy zdecydowaliśmy się na Omis, kwestia kempingu rozwiązała się sama. Największym kempingiem w Omisiu jest CAMP GALEB. Rezerwacji parceli można dokonać przez internet. Przemiłe pani odpowiadają na wszelkie pytania związane z dostępnością miejsc. Opcji jest kilka. Taka, która gwarantuje dostępność ściśle określonego miejsca jest oczywiście najdroższa. Tym razem był to aspekt na którym zależało nam najbardziej. Po dokonaniu wyboru miejsca, trzeba zapłacić na konto kempingu zaliczkę. Resztę reguluje się przy wyjeździe. Podczas meldowania zostawiamy w recepcji nasze dokumenty (to gwarancja, że nie damy dyla bez rozliczenia się za pobyt). W zamian otrzymujemy karty, które umożliwiają wielokrotny wjazd i wyjazd na kemping oraz kartę z numerem parceli. Trzeba ją zamontować w kamperze. Przy sektorach parcel dostępne są gniazdka. My byliśmy wyposażeni w przedłużacz, natomiast odpowiednią przejściówkę udostępniono nam w recepcji (nie mamy szczęścia do tych kabli). Na naszej parceli był także dostęp do wody, wystarczyło zabrać ze sobą wąż ogrodowy i szybkozłączkę. 

dav

 

Węzeł sanitarny

Na kempingu dla kamperów wyznaczony jest jeden duży węzeł sanitarny z prysznicami, toaletami, łazienką dla dzieci, prysznicami zewnętrznymi, miejscem przygotowywania posiłków oraz do prania ręcznego. Mimo ogromnego obłożenia kempingu, nigdy nie zdarzyła się kolejka do prysznica. Do WC zdarzały się takie raczej symboliczne. Na kempingu znajduje się także drugi węzeł sanitarny, w którym znajdują się pralki i suszarki bębnowe. Za dodatkową opłatą: w recepcji zgłaszamy chęć skorzystania z pralki i suszarki. Dostajemy specjalny żeton, a opłata dopisywana jest do rachunku za parcelę. Są tu także toalety i prysznice.  Z niego także można swobodnie korzystać.

 

Plaża

CAMP GALEB ma własną żwirową plażę, która jest łatwiejsza do zaakceptowania przez dzieci. Tu warto zwrócić uwagę, że kemping położony jest za ujściem rzeki do morza. Dlatego woda może być tu chłodniejsza niż w innych miejscach. Dodatkowo warto zauważyć, że dzięki osadom rzecznym zejście do wody jest wyjątkowo łagodne i trzeba się naprawdę sporo nachodzić w głąb morza, aby stracić grunt pod nogami – mi się nie udało ?. Taka charakterystyka sprawia, że woda trochę szybciej robi się mętna. Na dnie mogą także występować glony, ale za to specjalne buty kąpielowe nie są tak konieczne.

 

Baseny

Na terenie kempingu znajdują się dwa  odkryte baseny (trzeci był akurat w budowie). Pierwszy był zlokalizowany w pobliżu restauracji i baru. Ze względu na swą głębokość (1,2m) zupełnie nie nadawał się dla naszych dzieci i pewnie taki był zamysł właścicieli kempingu. Ten podświetlany wieczorami zbiornik wodny był z pewnością przeznaczony do sączenia drinków i nawiązywania znajomości rodem z Hotelu Paradise czy innego Statku Miłości. 

My spędzaliśmy o wiele więcej czasu nad zespołem brodzików dla dzieci. Mniejszy miał około 40cm głębokości, a większy około 80cm, w związku z czym były idealne dla naszych dzieci. Nasze dzikie serca co prawda płakały, gdy latorośle wybierały basen zamiast morza, niemniej jednak był to wyjazd „bez spiny” . Nie zamierzaliśmy wykłócać się z nimi o ideały. Kiedyś to zrozumieją ?

 

 

Restauracja

O restauracji na kempingu niestety nie powiem zbyt wiele. Zrobiliśmy do niej jedno podejście, ale była wówczas mocno zatłoczona. Później chcąc zjeść coś „gotowego” korzystaliśmy z restauracji poza kempingiem. W promieniu kilkuset metrów (w stronę centrum) jest kilka restauracji, pizzerii i bistro, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie.  Jako dania odrobinę bardziej regionalne Marcin może polecić owoce morza lub burek z serem czy mięsem (potrawa rdzennie arabska, która zadomowiła się nad Adriatykiem). Ja nic nie polecam, gdyż mdłości nie pozwalały mi żyć normalnie ?.

 

Zaopatrzenie

 

Jeżeli jako kamperowcy wybieracie się na wakacje, z pewnością jesteście doskonale zaopatrzeni. Co jak co, ale znawcy tematu wiedzą wyśmienicie, co kupić, jak przygotować półprodukty i gdzie to wszystko zmieścić w swoim kamperze, przy zachowaniu dopuszczalnej masy całkowitej. Gdybyście jednak czegoś zapomnieli- bez obaw- zaraz za płotem kempingu znajduje się doskonale zaopatrzony market Studenac. Ceny w sklepie zbliżone są mocno do tych polskich. Raczej bliżej im do cen z Żabki, a nie z Biedronki. Studenac przy kempingu jest chyba największym w miejscowości. Faktycznie można tam znaleźć praktycznie wszystko, łącznie z dobrze zaopatrzonym działem serów i wędlin na wagę.  To co ujmujące w Chorwacji, to szeroki wybór i przystępne ceny owoców lokalnych, takich jak winogrona i pomarańcze. Owoce w sklepach i na targach nie wyglądają ja te wypolerowane w naszych sklepach. Czuć za to w ich smaku, że dojrzewały naprawdę na krzaczku, przygrzewane chorwackim słońcem.

 

Atrakcje

 

Hmmm… jeśli chodzi o atrakcję, to wspomnę jedynie o kilku, gdyż ze względu na specyficzny stan oraz stronienie od tłumów, nie jestem raczej typem korzystającym ze wszelkich możliwych (często płatnych uciech). Z atrakcji na kempingu mogę wymienić:

  • Szkółkę surfingową- zajęcia prowadzą także Polacy, odbywają się na wybitnie płytkiej części akwenu i są dzięki temu bezpieczne.
  • Zajęcia z zumby- my oglądaliśmy jedynie wieczorny pokaz przy basenie
  • Wieczorki muzyczne (także przy basenie), w formie zespołu grającego na żywo lub karaoke;

 

W samym Omisiu w ramach atrakcji można także wybrać rejs statkiem na którąś z okolicznych wysp, wypad do wesołego miasteczka, zwiedzanie twierdzy położonej w okolicznych górach czy poskakać na dmuchańcach.

Naszą najfajniejszą atrakcją, którą sobie sami zorganizowaliśmy, była z kolei wycieczka naszym dmuchanym kajakiem z plaży na kempingu w górę rzeki. Przeżycie niesamowite- gorąco polecam.

 

To tak pokrótce historia naszego wyjazdu. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie taka forma podróżowania za granicę będzie zupełnie legalna, dlatego gorąco polecam ?.  A już niedługo napiszę, jaki znaleźliśmy pomysł na bycie samotną wyspą w nowych okolicznościach ;-).

 

 

 

Please follow and like us:
error

Enjoy this blog? Please spread the word :)