Tag: aranażacja wnętrz

Sekrety chirurgii- ford po liftingu

Sekrety chirurgii- ford po liftingu

Korzystając z okazji, że dzieci nie było w domu, postanowiliśmy podrasować wizualnie nasz samochód. Cały proces rozpoczął się co prawda ciut wcześniej, ale właśnie w tym wpisie zrobię szybkie podsumowanie. Taki typowy blogowy BEFORE & AFTER, w wykonaniu naszego chwilowo bezdzietnego i trochę nietrzeźwego teamu. Do zrobienia została jeszcze wymiana lekko zdezelowanej umywalki i być może rolet wewnętrznych, gdyż swym brązowym kolorem nie pasują absolutnie do niczego. Skłamałam, pasują do uchwytów od szafek oraz piecyka- to temat na grubszą rozkminę, nie na szybki lifting. Blat stołu także woła o pomstę do nieba, ale o jego wymianę trzeba zagaić mojego tatę, gdyż to on ma dostęp do lekkich sklejek i stolarni. Dla lepszego efektu stół przykryliśmy chwilowo serwetą- witaj w babcinym świecie.Podsufitka jest zupełnie nowa i na razie nie będziemy jej wymieniać. Być może kiedyś wyłożymy ją takimi plastikowymi panelami, podobnie jak łazienkę.
Oczywiście jeszcze długa droga przed nami, bo zawsze jest coś do zrobienia, natomiast do tej pory udało nam się:

  • Dokonać szumnie nazwanej wymiany „tapicerki”. Zrobiłam to ja, osobiście. W oparciu o szybki film instruktażowy wykonany także przeze mnie. Historia jest krótka. Rodzice przyjechali w odwiedziny, przywieźli maszynę do szycia i mama naprędce pokazała, jak zamontować w niej nitkę. Życie mi uratowała, bo ta cholerna nitka z dołu wcale nie chciała sama wyleźć, ale metodą prób i błędów, i przy stracie tylko jednej igły (złamała się biedulka), udało mi się dokonać niemożliwego- w zaledwie 2 godziny uszyłam 4 pokrowce/poszewki na siedzenia w kamperze. Pierwszy raz coś sama szyłam, więc jestem po-podwójnie dumna! Naturalnie załączam zdjęcia before (z ogłoszenia) oraz zbliżenie samych poduszek, dla utrzymania moich nielicznych czytelników w odpowiednim napięciu.

 

  • Pomalować wnętrze na jedyny słuszny kolor. Już tak mamy, że wszystkie wnętrza przemalowujemy na biało. Pewnie jest to mało funkcjonalne, ale to jest nasz kamper, do licha! I nam ma się podobać. Oczywiście, mimo wspomnianego ogromnego doświadczenia w malowaniu na biało, nie obyło się bez niespodzianek. Jak to zwykle bywa- zgubiła nas rutyna, a być może kilka piw, które zostały spożyte przy procesie malowania okazało się, że powierzchni do pomalowania jest o wiele więcej niż wstępnie założyliśmy. I to o wieeeele, wieeeele więcej. I tak zapas farby starczył nam na jedną warstwę. To nawet dobrze, bo pechowo pogoda była okrutną suką (jak rzeczywistość) i lało paskudnie, a dla wprawionych malarzy pokojowych duża wilgotność powietrza oznacza to, że farba będzie schła baaaardzo powoli. Na szczęście drugą warstwę nakładaliśmy następnego dnia, kiedy było ciepło, sucho, a nawet zawiewał wietrzyk, który pomagał farbie schnąć.
    Zadbać o dodatki. Na koniec dodaliśmy pasującą kolorystycznie pościel do alkowy oraz prawie zamontowaliśmy nowe, stylowe lustro, które akurat było w przecenie w JYSK. Niestety promocja JYSK oznaczała, że lustro dostępne jest 200km stąd. Dodatkowo oględziny kampera wykazały, że wymarzone lustro jest większe od drzwi, na których chcieliśmy je powiesić, więc musieliśmy obejść się smakiem. Oczywiście dodatków będzie więcej, ale wszystko w swoim czasie
    I voila! Nasyćcie swe oczy pięknem bieli z miętowymi dodatkami!

 

  • BEFORE

 

Please follow and like us:
error

Enjoy this blog? Please spread the word :)