Spakować dzieci na biwak- JAK? Skandynawia.

Spakować dzieci na biwak- JAK? Skandynawia.

Aby spakować dzieci na biwak, należy zaprowadzić je do samochodu, posadzić w fotelikach i zapiąć pasy. DONE

A tak serio, jak to zrobić, żeby spakować wszystko co niezbędne w zaskakujących okolicznościach przyrody, jakimi będzie miesięczne buszowanie po skandynawskich bezdrożach?

 

Kiedy byłam początkującą mamą w pamięć zapadły mi słowa Marysi Góreckiej zamieszczone na jej blogu www.mamygadżety.pl.  Przekonywała ona wówczas, że pakowania dzieci nawet nie warto rozpoczynać bez lampki wina. Mam przeczucie, graniczące z pewnością, że tutaj lampka by nie wystarczyła, z kolei większa ilość byłaby zgubna w skutkach.

Wobec powyższego, przynajmniej plan i strategię przygotuję na trzeźwo.

  1. Co 4-5 dni pralka

Pierwsze założenie jest najbardziej pokrzepiające. Zakładając, że co 4-5 dni zawitamy na cywilizowanym kempingu, wyposażonym w pralkę i suszarkę, nie muszę brać ciuchów na cały miesiąc. Podchodząc do sprawy rozsądnie, acz z pewnym marginesem bezpieczeństwa, stwierdzam, że wystarczy dla każdego wziąć 7 zmian bielizny.

  1. Nie pakuj kompletami.

Co prawda sprzeniewierzam się słowom mojego macierzyńskiego guru, ale śmiem przypuszczać, że pakowanie pełnych zestawów odzieży na każdy dzień osobno w tym wypadku nie zda egzaminu. Dlaczego? Dlatego, że mogę Wam zagwarantować, że np. koszulki moich dzieci będą musiały być zmieniane w zależności od stanu zabrudzenia. Czyli może być dzień, kiedy młoda zużyje trzy koszulki, a czwartą będzie nosiła przez 2 kolejne dni, bo nie nastąpi żaden kataklizm. Czuje, że właśnie koszulki będą miały największy przerób. Obowiązkowo śliniak dla najmniejszych milusińskich.

  1. Zabezpiecz spodnie.

Zaraz po koszulkach, od błota i brudu najwięcej będą obrywały z całą pewnością spodnie. W tym wypadku przygotowałam się zawczasu i w Decathlonie (to ostatnio mój ulubiony sklep, jeśli chodzi o wyposażenie turystyczne) kupiłam im nieprzemakalne, ultra cienkie i lekkie spodnie wierzchnie. Planuje ich po prostu w dżdżystą i paskudną pogodę ubierać warstwowo, aby chronić bawełniane warstwy spodnie. Genialne w swej prostocie? Wiem, że na rynku są firmy sprzedające genialne ubrania dla dzieci na deszczową pogodę, które polecają Matki dzikich Dzieci. Decyzja należy do każdego. Po wyprawie mogę dać znać, jak się sprawdziły.

  1. Nie ma złej pogody?

Must have wyjazdu z dziećmi w rejony inne niż nadadriatyckie plaże, to dobra odzież przeciwdeszczowa- mam na myśli kurtki, różnego typu pelerynki, dodatkowo także parasole. Już mam takie zezowate szczęście, że zawsze podczas moich wakacji pada deszcz. Dużo deszczu. Nie ma co się łudzić, że teraz będzie inaczej, zwłaszcza, że jedziemy tam, gdzie jedziemy. Trzeba się po prostu dobrze przygotować.

  1.  Milion par butów.

Jak już się powiedziało A, to trzeba recytować dalej. Skoro zakładam, że pogoda nie będzie nas rozpieszczała, to trzeba przygotować dzieci pod kątem obuwniczym. Obowiązkowo dla każdego buty kryte (typu adidasy), kalosze oraz sandały (gdyby jednak bywały cieplejsze momenty), a także klapki pod prysznic, skoro już znajdziemy się czasem na kempingu, ewentualnie pobliskim basenie.

  1. Zabawy w wodzie.

Żeby trochę przygotować się do tego aspektu życia, także poczyniłam pewne zakupy. Oprócz kajaka, który wraz z kapokami ma na nieco umilić kamperową monotonię, kupiłam także dla dzieci i dla siebie krótkie pianki do pływania. Założę się, że mój mąż wykąpie się w jakimś fiordzie lub jeziorze. Wtedy też dzieci urządzą scenę pt. „ja też chcę”. I ja będę gotowa ?  A potem wytrę wszystkich szybkoschnącymi ręcznikami z mikrofibry! Ha!

  1. Koło podbiegunowe.

Nie wiem, jak tam będzie. Czy zimno czy raczej ujdzie. Ja z natury jestem zmarzluchem  i takie kryteria chyba rozsądnie trzeba przyjąć wobec dzieci. W związku z tym na pewno zabiorę dla nich lekkie kurtki zimowe, cienkie rękawiczki i bawełniane czapki oraz rajstopy. Najwyżej ich nie użyjemy.

  1. Gry i zabawy

Tu pewnie blady strach pada na rodziców. W końcu planuję spędzić miesiąc z moimi dziećmi (2-4 lata) w kamperze o powierzchni 8m2. Jak żyć? Przede wszystkim trasę zaplanowaliśmy tak, aby codziennie zostawało nam kilka godzin przed zmrokiem na zajęcia outdoorowe ( za kołem podbiegunowym będzie aktualnie dzień polarny, więc tego czasu może być nieskończenie dużo ? ). Będziemy łazić, biegać, jeździć na rowerze, rzucać kamieniami do wody, bawić się patykami i robić te wszystkie inne rzeczy, które robią dzicy ludzie ?. Zakupiliśmy taki „pawilon handlowy” (czyli namiot ogrodowy) w rozmiarze 3x3m, całkowicie wodoodporny, aby tę naszą przestrzeń życiową w miarę możliwości jeszcze powiększać. Wiem jednak, że przyjdzie taka chwila, kiedy pogoda nie pozwoli nam wychylić nosa z kampera. Co wtedy? Wtedy wyciągnę stertę gier (Jenga, szachy, memory itd.) i książek dla dzieci, żeby jakoś umilić im czas. W moich najśmielszych wizjach już wyobrażam sobie siebie, jak uczę starszego syna czytać i wraca z wyprawy z tą umiejętnością opanowaną w stopniu znakomitym. Wiem, wiem, pewnie się rozpędziłam, ale nie zaszkodzi spróbować. Zabieramy też zapas bloków rysunkowych i kredek.

  1. Leki

Wyposażenie wyjazdowej apteczki to zmora wszystkich matek. Prawo Murphiego daje gwarancję, że podczas wyjazdu któreś z dzieci się rozchoruje. Znam je nie od dziś, dlatego przygotowałam żelazny zapas leków. Począwszy od syropów na kaszel mokry i suchy, poprzez krople do nosa, leki przeciwbólowe, na plastrach kończąc. W apteczce obowiązkowo znajdzie się też termometr oraz klasyczny aspirator do nosa  (Jestem ogromną fanką aspiratora katarek, ale odkurzacza nie zabiorę. Kupiłam też kiedyś aspirator, ale w żadnej mierze nie spełnia swojego zadania). W razie poważniejszej choroby po prostu skontaktujemy się z lekarzem- na tę okoliczność, oprócz karty ekuz- dodatkowo się ubezpieczymy.

  1. Rowery

Jeszcze do końca nie wiem, jak będzie wyglądało kolarskie wyposażenie dzieci. Wszystko zależy od ładowności kampera. W pierwszej kolejności pojedzie z nami na pewno przyczepka rowerowa. Dobrze byłoby też zabrać rower starszego syna, ale obawiamy się czy jest to celowe ze względu na małe średnice kół, a co za tym idzie, ogrom pracy, który musiałby włożyć, aby dotrzymać nam kroku.  Być może czeka nas kolejny zakup?

 

Tak wstępnie wygląda plan związany ze spakowaniem dzieci na wyprawę. Jak mawiają profesjonaliści i genialni stratedzy (w tym mój Mąż)- najlepszy plan zakłada zmianę planu, w związku z czym i ja jestem na nią gotowa. Obecnie trzeba powoli grupować wyposażenie mniej oczywiste w jednym miejscu, aby o niczym nie zapomnieć.

OVER

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error

Enjoy this blog? Please spread the word :)