Przychodzi Transit do lekarza….a może znachora?

Przychodzi Transit do lekarza….a może znachora?

Nasz samochodzik pojechał do lekarza (tak powiedzieliśmy Młodemu, bo cały czas dopytuje, kiedy będzie mógł w nim spać). Poza tym to się nawet dobrze składa, bo dzieciory rozwaliła jakaś niezidentyfikowana gorączka, a nieobecność samochodu przynajmniej wybije nam z głowy nierozsądne pomysły wyjazdowo-weekendowe.

Czekam teraz na diagnozę od mechanika, co dokładnie mu dolega i najważniejsze- ile to będzie kosztowało. Cinek naturalnie nastawia się na najgorsze, a ja mam jeszcze maleńką nadzieję, że nie będzie tak fatalnie i może z kasy na mechanika zostanie jeszcze choć trochę na zasłonki i upiększenie wnętrza… ?

 

Heh. Już po diagnozie. Okazało się, że FORD ma serce jak dzwon, ogólnie wszystko super fajnie, ale… no trochę zużył mu się wał korbowy, a dokładnie podpora wału korbowego.  Myślę sobie- „Phi, cóż to takiego? Pewnie błahostka!”  Wujek google przyszedł na pomoc, pokazał, że ta podpora, to jakieś zwykłe, metalowe kółko, że kosztuje koło 50zł, więc o co całe HALO? I dlaczego panowie mechanicy przez 3 dni nie mogli tego naprawić? No i wyszło szydło z worka. Okazuje się, że taka podpora to coś totalnie unikalnego niemalże. Związane indywidualnie z każdym silnikiem i że trzeba znaleźć właśnie taką identyczną jak mamy. Po tej informacji klawiatura zawrzała, internety kipiały od przeszukiwanych fraz, ale… nigdzie nie można było znaleźć podpory akurat do naszego modelu.

W drodze poszukiwań zapisałam się nawet do funclubu zabytkowych fordów, bo gdzie szukać pomocy, jeśli nie u podobnych szaleńców? Na wyżyny wzbijałam się także przeszukując ebay, a już w ogóle przeszłam samą siebie, kiedy zadzwoniłam do lokalnej szlifierni i próbowałam panu przez telefon wytłumaczyć w czym rzecz i czego od niego oczekuję. Pan był wyjątkowo wyrozumiały, ale i tak nie chciał mi nic odpowiedzieć, bo wolał zobaczyć sam silnik. Wyobrażacie sobie? Powiedział, że mamy wyjąć silnik i mu przywieźć. Totalnie czarna magia.

Już byliśmy przekonani, że nici z całego planu. Że podporę wału korbowego do naszego Forda wykuły w odmętach góry krasnoludy z Morii i do nich się na pewno nie dodzwonimy, aż tu nagle kolejny zwrot. Pan mechanik powiedział, że gdzieś za górami za lasami (a dokładnie w Strzyżawie koło Bydgoszczy) mieszka, literalnie, czarodziej od wałów korbowych. Serio, serio. Wymontował nam te części, które coś wnosiły do sprawy, poklepał Cinka na zachętę i wysłał w podróż ? i Cinek, „w pogardzie mając mrozu szpony tnące” wyruszył do Strzyżawy na spotkanie z przeznaczeniem. Wyobrażam to sobie tak, że dojechał na miejsce, wszedł do jakiejś chatki na kurzej łapce i spotkał starego siwego mędrca, który w lot pojął, po co przychodzi i dał mu panaceum na całe zło, czyli nową podporę. Nie wiem jak wyglądał naprawdę, za to wiem, że to nadal nie było takie proste. Mędrzec od razu zdiagnozował naszą podporę, jako podporę nie od Forda, szok, co? Że podobno ktoś mu kiedyś zamontował coś z IVECO i dlatego nigdzie nie można było znaleźć fordowej podpory o takich parametrach. Mniejsza o większość skąd się tam wzięła i dlaczego, ważne, że cudotwórca postanowił nam pomóc. W całą akcję było zamieszane spawanie, wyważanie, jakieś grubsze, mocniejsze rurki i pewnie cała litania zaklęć. Naprawa ma się zamknąć w 1000zł, a co z tego wyniknie, to się dopiero okaże, bo Cinek dziś ma odebrać nowopowstałe cudo ?

I wrócimy już do kwestii ważniejszych- czyli firanek i poduszeczek ?

 

* pochodzenie zdjęcia- Pixabay.com
Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error

Enjoy this blog? Please spread the word :)