NA WSCHÓD! TAM MUSI BYĆ JAKAŚ CYWILIZACJA!

NA WSCHÓD! TAM MUSI BYĆ JAKAŚ CYWILIZACJA!

Dokąd by tu pojechać, żeby w miarę godnie przebiedować do końca swych dni? Pomysł na cel podróży przyszedł sam pewnego dnia. Pojawił się jakieś 2 lata temu. Chyba jeszcze zanim byłam w drugiej ciąży.

Pewnego dnia, zupełnym przypadkiem, najpewniej gdzieś w odmętach internetu natknęłam się na blog niejakiego Grocha Break Da cycle. A dotarłam do niego, o ile dobrze pamiętam, poprzez jakiś artykuł-wywiad pewnie na Onecie. Tak to czasem w życiu bywa, że z nudów zaczynamy zupełnie inaczej wybierać treści w internecie. Człowiek dochodzi do momentu, że zwykłe newsy na wp oraz cały ten chłam na plotkarskich portalach po prostu nudzi (bo już przeczytany od deski do deski). Normalnie zabrałby się za prawdziwą książkę, ale w pracy nie wypada (bo siedząc przed komputerem trzeba sprawiać wrażenie osoby pracującej, a nie znudzonej światem i czekającej na dodatkowe zadanie). Czasem zdarza się tak, że ebook w telefonie już przeczytany, a nie ma akurat następnego. I wtedy zaczyna się zbaczać z utartych ścieżek internetowych i zaglądać w miejsca nieznane.

I okazuje się, że można natknąć się na kogoś, kto rzucił w pi..u to wszystko, żyje sobie gdzieś daleko i nie narzeka ? jest opalony, najedzony, robi to co lubi, a ostatnio jeszcze ludzie mu za to płacą. I na myśl o wyścigu szczurów, o wszystkich ASAPach i korpożyciu mógłby w nas co najwyżej rzucić garstką śmiechu.

Cała sprawa wygląda tak. Grochu żyje tam, gdzie zamierzam żyć i ja ? są to Filipiny. Filipiny to kraj wyspiarski, składający się z pierdyliarda (a dokładniej przeszło  7000) wysepek mniejszych i większych, z czego zamieszkanych jest jedynie 880!! Co oznacza, że są dosłownie tysiące bezludnych wysp, na których można by sobie żyć po swojemu i mieć literalnie gdzieś to, co ludzie powiedzą! (można nawet grozić dzieciom, że jak będą niegrzeczne, to się je wywiezie na sąsiednią wyspę i przyjedzie po nie dopiero jak ochłoną i będą gotowe przeprosić i normalnie porozmawiać ?)

Co więcej, na Filipinach urzędowym językiem jest angielski! Czego chcieć więcej? A może tego, że jest tam bardzo tanio?  Oraz hm… że nawet przelot by nas nie zrujnował. Na pewnej stronie www, która zajmuje się wyszukiwaniem połączeń lotniczych (link) znalazłam informację, że bilet w jedną stronę mogę już kupić nawet za 1060zł (normalne cena regularna, nie jakieś lastminute ? ).  Co prawda z dwiema przesiadkami, ale jak za komfort jednej przesiadki miałabym zapłacić 2x więcej, to sorry- wolę sobie za te pieniądze wynająć na 3 miesiące chatkę nad morzem ?

Żeby nie wyjść na totalną ignorantkę, nie mogę nie nadmienić nic o sytuacji politycznej na Filipinach. Ostatnio świat obiegły informacje o zamachach, terrorystach i ISIS na wyspie Mindanao. Jest to druga co do wielkości wyspa w archipelagu filipińskim, od lat zamieszkana przez, jakby nie było, mniejszość muzułmańską. Filipiny, co do zasady są krajem chrześcijańskim. I to chyba nawet o wiele bardziej chrześcijańskim niż aktualnie Polska- no może bardziej niż Polska przed „dobrą zmianą”, bo teraz to w sumie niedługo będziemy mieli u nas drugi Watykan ?. Tak czy inaczej, mniejszość islamska na Filipinach istnieje, jest duża i zwarta. No i podobno ostatnio próbuje wybić się na niepodległość. Będę bacznie obserwować sytuację na wyspie i obiecuję, że w razie gdyby znacznie się pogorszyła, przeanalizujemy wszystkie „za” i „przeciw”  być może zdecydujemy się na inny kierunek, pozostając jednak w tamtych rejonach. Naturalnie nie wyobrażam sobie świadomie narażać dzieci na podobne niebezpieczeństwo, natomiast pozostaję w pewnym kontakcie z naszymi rodakami, którzy już tam przebywają i zamierzam kierować się bardziej ich opiniami niż doniesieniami mediów, które nierzadko mają swój lub polityczny interes w takim, a nie innym opisywaniu faktów. Generalnie ogromnym plusem wyspiarskiego charakteru Filipin jest właśnie… ich wyspiarski charakter. To co dzieje się na jednej z wysp może nie mieć absolutnie wpływu na pozostałe wyspy.

Dodatkowo nie można nie wspomnieć także o klimacie. Cytując wikipiedię: „Klimat równikowy, gorący i wilgotny. Średnia temperatura: w styczniu 26 °C, w sierpniu 28 °C. Pora deszczowa (monsuny) od czerwca do listopada, pora sucha od grudnia do maja. Od lipca do listopada niebezpieczeństwo tajfunów.” Oznacza to nie mniej, nie więcej tyle, że jest cały czas ciepło oraz że w pewnych okresach dużo pada i czasem mocno wieje ? Moja babcia i teściowa natychmiast załamałyby ręce wieszcząc, że jeśli nie zginiemy po drodze ani nie zabiją nas wojujący islamiści, to na pewno cały nasz dobytek zostanie zniszczony podczas tajfunu. Owszem, istnieje takie niebezpieczeństwo. Nawet wyspa osłonięta od oceanu, jak Bantayan, na której mieszka Grochu, ucierpiała kiedyś w wyniku tajfunu. Ja jestem jednak niesłabnącą optymistką w tym wszystkim i uważam, że podobne lub o wiele większe zagrożenie niesie za sobą poruszanie się samochodem po polskich drogach. I tyle w temacie. Cytując klasyka- gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył (swoją drogą Cinek jest mistrzem przy przekręcaniu przysłów i kiedyś, za jego zgodą, zacytuję tu jakieś perełki).

 

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error

Enjoy this blog? Please spread the word :)