Mamoooooo, a ona mnie bije!!- znowu długi weekend

Mamoooooo, a ona mnie bije!!- znowu długi weekend

W parentingowej blogosferze gorący okres. Powstają wpisy z cyklu OCZEKIWANIA VS RZECZYWISTOŚĆ i w nieskończoność można czytać o tym, jak rodzicielstwo pokrzyżowało plany urlopowiczom.

Teraz kolej na mnie. I o oczekiwaniach mogłabym pisać w nieskończoność, ale chyba trochę inaczej. Bo znając moje dzieci przygotowałam się jak na wojnę. Nie oszukujmy się- dzieci nie wzięły się z kosmosu, tylko sama je urodziłam i hm.. próbuję wychowywać ?

Pokusiliśmy się o wyjazd samochodem nad „Polskie Morze”. Wiadomo- kiedy my jedziemy na wakacje, brzydka pogoda murowana ? dlatego wiedząc to, co już wiem, nie kręcę nosem, że pada deszczyk, tylko z góry przygotowuję się, jakby miał mnie spotkać na wyjeździe potop. Przy takim nastawieniu można się jedynie mile zaskoczyć, zamiast niemiło rozczarować- POLECAM.

Nastawiłam się jak na Armagedon, a tymczasem było zupełnie normalnie. W samochodzie żadnej wojny- jechaliśmy 4h w jedną stronę. Tylko jedna kupa na wylot w pampersie, ale na szczęście w drodze powrotnej i to pod samym domem.

Na miejscu też luzik. Młody rozbójnik swoim zwyczajem ignorował kontakty towarzyskie z rówieśnikami. Czasem wzbił się na wyżyny, żeby przybiec na skargę, że ktoś powiedział, że jego rower jest brzydki. Plac zabaw zajmował głównie po 21.00, żeby przypadkiem nie spotkać tam innych dzieci. Taki domowy outsider- nic nadzwyczajnego- znam go od urodzenia.

Zaskoczyła mnie trochę Buba, bo obraziła się na piasek. Za żadne skarby nie chciała, żeby dotykał jej stóp i to już wymagało ode mnie większej ekwilibrystyki ?

Dzieci biły się normalnie, zupełnie tyle co zwykle. Tyle samo ciągały się za włosy i zabierały sobie zabawki. Nie nastawiałam się na święty spokój, więc nie rozczarował mnie jego brak. Trochę jedynie łudziłam się, że po całym dniu na świeżym powietrzu padną do łóżek przed 20.00 i będą spały do rana. Tu faktycznie rzeczywistość brutalnie starła się z oczekiwaniami, bo jeśli te małe trolle zasnęły przed 22, to można było to uznać za sukces. Tutaj muszę nadmienić (bo Cinek mi nie daruje), że zdarzył się epizod zwany przedobiednią drzemką, kiedy nam wszystkim udało się zmrużyć oko w ciągu dnia na…2,5h! niesamowity wyczyn- w domu się nie zdarza (no chyba, że dzieci są jakieś niewyraźne i drzemka jest po prostu zapowiedzią choroby).

Z wprawą weterana i niesamowitą zręcznością omijaliśmy stragany z tandetą, na którą mogłyby się skusić nasze dzieci. Co więcej nie złapaliśmy się nawet na samochodziki na monety! Mistrzostwo!- zważywszy na to, że obydwoje jesteśmy krótkowidzami ?

Nad morzem naturalnie nie zawiedli nas także inni turyści. Mieliśmy okazję zapoznać się na żywo z januszowym parawaningiem. Szczerze mówiąc, myślałam, że po kpinach, od których w internecie aż wrzało w ubiegłych sezonach, Janusze trochę spuściły z tonu. Niestety- parawany rządzą, a każdy skrawek nadmorskiego piasku jest na wagę złota. O dziwo, parawany stawiają także młodzi, normalnie wyglądający ludzie. Szok. Taka nowa polska szlachta zagrodowa. Na szczęście pogoda nie rozpieszczała warunkami do plażowania, dlatego udało się uniknąć konfliktów granicznych ?

W ogóle wyjazd ten należał też do kategorii wyjazdów ze znajomymi i już wyobrażam sobie dokładnie te kosmate myśli prowadzące jedynie do wniosku, że ze znajomymi, jak z rodziną- najlepiej na zdjęciu. Tu także oczekiwania nie dostały po łbie- było mega ? pełna akceptacja i wyrozumiałość dla potrzeb drugiej strony.

 

Podsumowując OCZEKIWANIA VS RZECZYWISTOŚĆ z przykrością muszę przyznać, że się nie rozczarowałam. Nie zaskoczyły mnie jakoś szczególnie dzieci, pogoda, a nawet domki były dokładnie takie jak na zdjęciach. Niestety inspiracji do szokujących wpisów muszę szukać gdzieś indziej ? wróciliśmy w komplecie, bez większych strat w mieniu oraz urazów fizycznych.  To dobry znak na przyszłość, czyż nie?

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error

Enjoy this blog? Please spread the word :)