ANTYPORADNIK- JAK NIE STRZELIĆ SOBIE W ŁEB ZAKŁADAJĄC BLOGA

ANTYPORADNIK- JAK NIE STRZELIĆ SOBIE W ŁEB ZAKŁADAJĄC BLOGA

Wpis publikowany jako kolejny, widać jakoś się udało ?

Byłoby łatwiej, gdyby nie dopadło mnie najgorsze uczulenie z możliwych. Człowiek nie zdaje sobie w ogóle sprawy z tego, jak trudno jest funkcjonować z zatkanymi uszami!! I jak zatkane uszy wpływają na odbiór świata i rozumienie słowa pisanego ?

Może i lepiej, bo taka otumaniona przystąpiłam do zakładania tego bloga i postanowiłam przy okazji opisać tę drogę przez mękę ? skoro mi się udało, nawet w tym stanie, musi się udać wszystkim, więc głowy do góry- Ludzie Małej Wiary, damy radę.

Po pierwsze przeczytałam milion poradników online, gdzie redaktorzy zarzekali się, że nie taki diabeł straszny i że dam radę sama. Używali jakiś magicznych słów, takich jak „hosting”, „server” i WordPress. Oglądałam Harrego Pottera, ale mogę przysiąc, że nawet Hermiona nie znała takich zaklęć ? i tak oto ja- może nie komputerowa ignorantka, ale raczej ktoś instalujący jedynie najprostsze apki i nie brudzący sobie rąk jakimś kodowaniem czy czymś podobnym, dałam się nabrać, że będzie łatwo i przyjemnie. Ale moi drodzy, jest to zdecydowanie dalekie od zakładania konta na Facebooku ?

Oto najważniejsze elementy zakładania bloga:

  • Domena
  • Hosting
  • WordPress

 

Domena to nazwa przyszłego bloga. Trzeba wytężyć szare komórki, żeby wymyślić coś chwytliwego, koniecznie wolnego. Milion moich pomysłów się nie sprawdził, bo zwyczajnie ktoś inny wpadł na nie wcześniej. Macie tak czasem? Już się Wam wydaje, że zaraz jakiegoś Nobla za innowacyjność Wam wręczą, już normalnie słychać, że dzwonią do Szwecji, do komisji noblowskiej, a tu dupa- pomysł jest, istnieje od kilku lat. Jak już coś wymyślicie, to możecie kupić taką domenę np. przez portal nazwa.pl lub tak jak ja przez ehost.pl. Wszystkim rządzą prawa rynkowe i warto porównać ceny. Zazwyczaj cena za taką domenę w pierwszym roku jest minimalna, za to różnice pojawiają się w kolejnych latach użytkowania.

Następnie należy zapewnić sobie hm…miejsce do przechowywania tej domeny. I to właśnie jest hosting– serwer zewnętrzny. Spotkałam się z opiniami, że lepiej mieć hosting i domenę wykupioną u dwóch różnych dostawców i pewnie dlatego obie kupiłam na ehost.pl ? lepiej uczyć się na własnych błędach, tak? To się okaże. Hosting dostałam na 14dni w wersji gratis- takie demo, później opłata roczna to około 70zł. Wzięłam drugą w skali taniości opcję, bo przecież jest to blog aspirujący i nie będę się zadowalać jakąś tanią popeliną ? a tak serio, opcję można zmienić w trakcie użytkowania, więc luz ?. Po zakupieniu hostingu (lub jego wstępnej rezerwacji-w końcu przez 14dni jest gratis) pojawiło się okienko, w którym pytali mnie, w jakiej domenie rejestruje swój host. Byłam przekonana, że raczej takie pytanie padnie przy nabyciu domeny, ale cóż- byłam twarda, wpisałam moją świeżo wykupioną domenę freeislander.pl i czekałam, co będzie dalej. Wtedy pojawiła się informacja, że skoro rejestruję w swojej domenie, to może nie działać, dopóki ta domena nie będzie aktywna- na aktywację domeny czekałam jakieś 6-7h, ale się udało.

Panel do obsługi tego hosta nie wydaje się na pierwszy rzut oka jakiś przerażający, spokojnie, problemy pojawiają się później ?

I przechodzimy do ostatniego – WordPressa. WordPress to, jak na moje, taki edytor, który ułatwia zakładanie strony, bloga czy czego tam sobie życzycie. Ma cały wachlarz gotowych skórek, z których można sobie wybrać gotowy schemat tego, jak ma wyglądać strona. W teorii brzmi banalnie, co?

Czytając o WordPressie napotkałam informacje, że jest on dostępny w dwóch wersjach- WordPress.com i WordPress.org. Poważni blogerzy zdecydowanie zachęcali, do wzięcia się od razu za bary z wersją .org , bo mimo, że płatna, ma więcej możliwości i docelowo pozwala nawet… ZARABIAĆ na blogu. Gdyby tak wyszło przypadkiem, że ktoś chciałby mi jednak zapłacić za to pisanie (lub może za to, żebym przestała), to nie chciałabym się pozbawiać zawczasu tej możliwości, zdecydowałam się więc na opcję org. I tutaj niespodzianka- obie to ta sama instalka, a błędy w wyborze można popełnić później ?I powiedzmy sobie szczerze, oprócz ewentualnych przyszłych i niepewnych dochodów z bloga, najważniejsze dla mnie jest to, żeby był zarejestrowany po prostu w domenie freeislander.pl, a korzystając z WordPressa.com, to moja pieczołowicie wymyślona (przez Cinka) nazwa brzmiałaby freeislander.wordpress.pl czy jakoś tak, a na to nie mogłam się zgodzić ?

Otóż WordPressa instaluje się w panelu eHost.pl banalnie prosto. Nawet wrzucę screena, żeby niewierne Tomasze nie musieli wierzyć na słowo ? Wchodzicie na swój panel, scrollujecie do samego dołu, a tam, jako pierwsza po lewej pojawia się ikonka WordPress, która przekieruje Was do instalacji właściwej.

No i dalej robi się właśnie niebezpiecznie. Jeśli kiedykolwiek będziecie to robić, uprzejmie uprasza się, aby dokonywać instalacji będąc w pełni świadomym otaczającego świata! Na pewno nie otumanionym katarem, gilem cieknącym do pasa i z bólem głowy takim, jakby w Waszym mózgu odbywały się właśnie otrzęsiny pierwszego roku archeologii. Bo tutaj czyhają pułapki! Nie możecie bezmyślnie klikać dalej, a na pewno nie w momencie, gdy ktoś Was pyta o login i hasło. Ja tak zrobiłam za pierwszym razem, a później na nieszczęście okazało się, że się nie mogę zalogować, bo system nie poznaje mojego loginu, hasła, a po podaniu adresu email, żeby to hasło odzyskać, okazało się, że żaden z moich maili nie jest zarejestrowany w systemie! No ale… jak wspominałam, najlepiej uczymy się na własnych błędach i tak oto nauczyłam się, jak odinstalować WordPressa z serwera! Nawet podrzucę screena, dla innych internetowych sierot ?

Otóż, żeby odinstalować Worpressa robić dokładnie to samo, co robiliście, żeby go zainstalować, a jak ikonka na dole przekieruje Was do strony z instalką, to przewijacie ją do dołu i tam macie informacje o aktualnej instalacji oraz opcję „usuń”.

Po ponownej instalacji, uważnym wypełnieniu pól, gdzie podaje się login i hasło, można już zalogować się do kokpitu WordPressa (linki przekierowujący dostaniecie nawet w mailu) i tam można, no powiedzmy w miarę łatwo i dosyć intuicyjnie, edytować już swojego bloga.

No i działa !

ps. Po bitwie trwającej pół dnia, okazało się, że połowa sukcesu leży w wyborze odpowiedniego motywu. Mój pierwszy motyw domyślnie nie wyświetlał na stronie głównej tzw. zajawek, ale całe teksty. Bardzo zależało mi, żeby było inaczej i po wielogodzinnej walce z ustawieniami menu dałam za wygraną, zmieniłam motyw i zajawki hulają aż buczy ? taki ze mnie mistrz informatyki ?

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error

Enjoy this blog? Please spread the word :)